Miasto Łódź - tak blisko Warszawy
Długość trasy: 32 kilometry.
Zwiedzamy dawną stolicę przemysłu włókienniczego. Podziwiamy dawne fabryki i pałace ich właścicieli. Nutkę schyłkowości potęgują ostatnie dni istnienia dworca Łódź Fabryczna.
Co do tego, ile przed wojną trwała podróż do Łodzi, zdania są podzielone: jedni twierdzą, że pociąg jechał 60 minut, inni, że półtorej godziny. Nam, korzystającym z usług Polskich Kolei Państwowych, pokonanie trasy do Łodzi zajmuje ponad dwie godziny. Rowery owszem można przewozić pociągiem, ale wagonu do przewozów rowerów nie ma. Wolno nam za to, za niecałe 10 złotych od sztuki, przewieźć rowery na pomoście pierwszego lub ostatniego wagonu; wybieramy ten drugi wariant co ma ten dodatkowy atut, że można obserwować, jak tory umykają i umykają... Ponieważ ruszamy w niedzielny poranek pociąg jest na szczęście pusty i nikomu rowery nie przeszkadzają.
Na dworcu Łódź Fabryczna odbiera nas Kowlak - łodzianin, wielbiciel swojego miasta i przy okazji kolega Piotrka. Kowlak przyjeżdża na szlachetnie wyglądającym Herculesie, który jako marka znany był już w dziewiętnastym wieku. Ten Kowlaka jest sporo młodszy, ale też już ma swoje lata.
Od dworca jedziemy Traugutta w stronę Piotrkowskiej, najsławniejszej łódzkiej ulicy, mijając po drodze pomnik Piłsudskiego i prawosławną cerkiew. Jeden ze znaków, że Łódź była kiedyś miastem wielokulturowym.
Na Piotrkowskiej szukamy kawy, wypad do Łodzi wymagał zerwania się skoro świt. Nie tak łatwo o kawę po dziewiątej rano, jednak znajdujemy pocieszenie w nowo otwartym bistro Śledzik u Fabrykanta. Knajpka czynna całą dobę - klienci wyraźnie wczorajsi.
Jedziemy Piotrkowską w stronę Placu Wolności. Po drodze pomnik Artura Rubinsteina, stojący przed kamienicą pod numerem 78, gdzie kiedyś mieszkał znany pianista. Pomnik tak nie spodobał się Evie Rubinstein, córce artysty, że nie tylko nie przyjeżdżała przez 6 lat do Łodzi na uroczystości związane ze swoim ojcem, ale żądała także usunięcia pomnika.
Zaraz obok, przy Piotrkowskiej 77, na ścianie dużej kamienicy widzimy mural z podobiznami ważnych dla Łodzi osobistości. Jest tam Piłsudski (jak wiadomo ważny dla Polski w ogóle, a w dodatku w Łodzi prowadził tajną drukarnię). Jagiełło, bo nadał prawa miejskie Łodzi. Aleksander Kamiński, autor Kamieni na szaniec, po wojnie do początku lat siedemdziesiątych mieszkał i pracował w Łodzi. Reymont wiadomo za co. Tuwim, bo piękne wiersze pisał, a poza tym urodził się i wychował w Łodzi. Jest tam także anonimowy tkacz i anonimowy Żyd, bez których miasto nie osiągnęłoby takiego rozkwitu. Kowlak też ma nadzieję być kiedyś jedną z postaci muralu; przyjedziemy obejrzeć i nawet się tam sfotografujemy.
Za skrzyżowaniem z Zieloną, aż do następnej przecznicy, w bramach przy Piotrkowskiej można zobaczyć nieco dziwne skośne podwórka. To pozostałość po dawnym układzie działek sprzedawanych przez łódzkich chłopów.
Dalej, przy Jaracza następny pomnik z serii galerii wielkich łodzian. Przy stole trzech dżentelmenów omawia ważne sprawy. I musiały to być rzeczy istotne bo rozmawiają Izrael Poznański, Karol Scheibler i Ludwik Grohman. Ci trzej przedsiębiorcy znani są jako twórcy łódzkiego przemysłu i mieli gigantyczny wpływ na kształt i rozwój miasta.
Na tym samym skrzyżowaniu, kilka metrów nad ziemią, wisi przeszklona budka. To stanowisko dla policjanta, który operował światłami pierwszej łódzkiej sygnalizacji świetlnej. Zastanawiamy się, jak się wchodziło do takiej budki; okazuje się, że była tam kiedyś drabinka. A zimą musiało być strasznie w nieogrzewanym gniazdku.
Dojeżdżamy do Placu Wolności, początku Piotrkowskiej i dawniej Rynku Nowego Miasta. Dalej w stronę Bałut jest już stare miasto, niegdyś prawie wyłącznie żydowska część miasta. To Rynek Nowego Miasta stanowił kiedyś serce osady włókienniczej, która dała początek dzisiejszej Łodzi. Na placu stoją, swego czasu bliźniacze, ratusz oraz kościół garnizonowy pod wezwaniem św. Ducha. Do zwiedzenia jest też muzeum kanału "Dętka”. To podziemny zbiornik na wodę, wybudowany w okresie międzywojennym, służący do płukania kanalizacji miejskiej. Ponad 140 metrowym korytarzem "Dętki" można obejść Plac Wolności. Na placu stoi też pomnik upamiętniający powstanie ulicy Piotrkowskiej. Co roku przybywa mu jeden centymetr. W tym roku ma wysokość 188 centymetrów wysokości, czyli tyle, ile lat liczy sobie reprezentacyjna łódzka ulica.
Nowomiejską, przedłużeniem Piotrkowskiej, dojeżdżamy do Starego Rynku, gdzie spotykamy rowerową wycieczkę PTTK. Potem Wojska Polskiego jedziemy do Parku Ocalałych. Miejsce poświęcone jest ludziom, którzy przeżyli getto w Łodzi. Każdą z takich osób upamiętnia posadzone w parku drzewko. Na szczycie Kopca Pamięci jest pomnik Jana Karskiego, próbującego w czasie wojny zainteresować świat losem mordowanych w Polsce Żydów.
Wojska Polskiego, Sporną i Bracką jedziemy odwiedzić największy w Polsce Cmentarz Żydowski. Pod koniec dziewiętnastego wieku Izrael Poznański kupił 10 hektarów ziemi z przeznaczeniem na cmentarz. Poznański ma też chyba największy na świecie żydowski grób. Poznański w swoim życiu przeżył wyraźną przemianę: znany był jako bezwzględny kapitalista nie liczący się z robotnikami; pod koniec życia zaangażował się w działania charytatywne - fundował sierocińce, szkoły, szpitale. Bardzo dobrze zachował się dom przedpogrzebowy, gdzie przygotowywano zwłoki do pochówku. Przy wyjściu z cmentarza, jak każe tradycja, myjemy ręce.
Dalej Zmienną i Inflancką dojeżdżamy do stacji Radogoszcz, skąd do obozów zagłady wywożono Żydów z łódzkiego getta. Skrupulatni Niemcy sporządzili pełne spisy wywiezionych ludzi.
Potem wracamy Inflancką, Strykowską, Palki, Pomorską, Matejki, Solskiego, Tuwima, Wydawniczą, Rydza Śmigłego na Księży Młyn, do dawnych zakładów Scheiblera. Urządzono w nich modne dziś lofty, które sprzedały się na pniu. Szczególnie okazale prezentuje się budynek dawnej przędzalni - kiedyś najdłuższej w Łodzi, długości 207 metrów. Obok fabryki przedsiębiorca zbudował osiedle dla robotników. Poza mieszkaniami były tam: sklep, straż pożarna, szpital, szkoła, park. Jak widać Scheibler był światłym kapitalistą.
Dojeżdżamy do Targowej, do wielkiej tkalni, do której wiodła monumentalna brama zwana "beczkami Grohmana". Kowlak uparcie jednak twierdzi, że to są szpulki niciane.
Przy Placu Zwycięstwa oglądamy pałac Scheiblera, gdzie dzisiaj mieści się muzeum kinematografii, a trochę dalej jest szkoła filmowa.
Targową, Tylną i Tymienieckiego dojeżdżamy do Piotrkowskiej, po drodze mijając ciekawe nowe osiedle wpisujące się w pofabryczny klimat Łodzi.
Jedziemy w stronę Placu Niepodległości, gdzie Piotrkowska się kończy (a zaczyna na Placu Wolności). Anegdota z czasów realnego socjalizmu mówiła, że od niepodległości do wolności jest daleka droga; a może na odwrót?
Wracamy w stronę Placu Wolności. Po drodze mijamy Białą Fabrykę Ludwika Geyera. To pierwsza, a może jedyna otynkowana łódzka fabryka. Ciekawe po co Geyer to zrobił? Miał taki kaprys? W Białej Fabryce uruchomiono pierwszą w Królestwie Polskim maszynę parową. W fabryce mieści się Centralne Muzeum Włókiennictwa, a obok skansen architektury drewnianej.
Już na samej Piotrkowskiej, na rogu Piłsudskiego, oglądamy wielki mural o powierzchni 600m2. To chyba największy mural w Europie.
Zachodnią dojeżdżamy do Manufaktury: gigantycznego centrum handlowo-kulturalnego, choć głównie handlowego. Manufaktura powstała na terenie dawnych zakładów Izraela Poznańskiego. W dziewiętnastym wieku znajdowały się tu tkalnie, przędzalnia, farbiarnia, drukarnia tkanin, a nawet budynki mieszkalne dla robotników. Obecnie poza centrum handlowym jest tu także hotel. Jedno z wejść prowadzi przez dawną, główną bramę fabryczną. Nie budzi naszego zachwytu obecne przeznaczenie fabryki, ale na pewno, obok loftów Scheiblera, jest to udany przykład rewitalizacji pofabrycznych zabudowań. W dawnym pałacu Poznańskiego mieści się obecnie Muzeum Historii miasta Łodzi.
Po obiedzie wracamy na dworzec. Po drodze, na Piotrkowskiej, mijamy jeszcze pomnik lampiarza, kolejny element galerii wielkich łodzian. Ruszamy z Łodzi Fabrycznej. Warto zapamiętać, jak wygląda dworzec (choć do pięknych nie należy), bo za cztery lata tory kolejowe i cała infrastruktura schowane będą pod ziemią, a Łódź zyska w centrum miasta wielką przestrzeń pod inwestycje.