Wiślana skarpa, czyli jazda po krawędzi
Długość trasy: 50 kilometrów.
Podjeżdżając Belwederską czy Książęcą niby wiemy, że wjeżdżamy na skarpę, ale na co dzień umyka nam, że w obu przypadkach to ta sama skarpa i to w dodatku wiślana. Postanowiliśmy tym razem przejechać tę skarpę w całości za jednym razem.
Tak naprawdę to jedziemy wiślaną skarpą tylko we fragmencie, ale to zawsze coś. Inspiracją był dla nas spacer, który znaleźliśmy na blogu droga kultury.
Z Grochowa, przez Gocław, jedziemy na drugą stronę Wisły drogą rowerową wzdłuż Trasy Siekierkowskiej. Idzikowskiego dojeżdżamy do Parku Arkadia.
Z dołu otwiera się ładna panorama Królikarni.
Mijamy Królikarnię i dojeżdżamy do Warszawianki. Przy Bielawskiej stoi samotnie jeden z ostatnich przedwojennych domów. Wokół same bloki i nowe apartamentowce.
Jedziemy wzdłuż Merliniego i mijamy Skwer Olgi i Andrzeja Małkowskich, twórców polskiego skautingu. Potem, uporczywie próbując trzymać się szczytu skarpy zapuszczamy się na tyły kościoła Michała Archanioła. Przebijamy się przez coraz większy gąszcz i wreszcie z jednej strony mamy mur, a z drugiej stromiznę. Decydujemy się stoczyć na dół i lądujemy na Dolnej. Potem Boryszewską dojeżdżamy do Puławskiej i znowu staramy się odbić w stronę zieleni i brzegu skarpy.
Belgijską, między domami, docieramy do Parku Morskie Oko. W parku straszą okaleczone ruiny willi kuśnierza Arpada Chowańczaka. Dom powstał na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Jakiś czas temu willa spłonęła i pewnie podzieli los innych zabytków, na które mają chrapkę deweloperzy.
W głębi parku jeszcze broni się przed zachłannością deweloperską Pałac Szustra, który nam kojarzy się z angielską posiadłością.
Mijamy staw Morskie Oko i Chocimską dojeżdżamy do Goworka, którą jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku jeździły tramwaje w stronę Wilanowa. Przy Chocimskiej napotykamy ciekawy dom z podwójną numeracją.
Chocimska zachowała wielkomiejski charakter przedwojennej Warszawy, jednocześnie jest miłą alternatywą dla ruchliwej Puławskiej.
Skolimowską, Belwederską i Alejami Ujazdowskimi dojeżdżamy do Placu na Rozdrożu. Obok Zamku Ujazdowskiego przejeżdżamy kładką nad Trasą Łazienkowską i znajdujemy się na Jazdowie.
Jazdów teraz to kameralne, ciche miejsce w centrum miasta. Urokliwe fińskie domki, które kiedyś postawiono jako tymczasową siedzibę Biura Odbudowy Stolicy, są teraz prywatną własnością. One jednak też być może podzielą los willi Chowańczaka, bo władze Dzielnicy Śródmieście mają chrapkę na ten piękny teren.
Dojeżdżamy do Górnośląskiej i przez kładkę nad ulicą dostajemy się na tyły Sejmu. Przez Park Rydza Śmigłego, obok Muzeum Ziemi dojeżdżamy do Książęcej. Kolejna kładka i widzimy już samoloty i wozy bojowe w Muzeum Wojska Polskiego. Niestety napotykamy płot i skrótem na tyłach Giełdy, wzdłuż muru Muzeum Narodowego, dojeżdżamy do Alej Jerozolimskich.
Smolną wskakujemy znowu na krawędź skarpy Wiślanej. W parku na tyłach Foksal napotykamy pobojowisko z ostatniej nocy. Jest dość wcześnie i służby oczyszczania miasta nie usunęły jeszcze śladów nocnych balang. Po liczbie butelek widać, że nocne życie towarzyskie jest na tym terenie w rozkwicie.
W dole widać ogrody klasztoru Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo. Siostry mają piękny zielony teren wykorzystywany nie tylko pod uprawę warzyw. Sądząc po leżakach na tarasie, mają też świetną miejscówkę na relaks.
Dojeżdżamy do Okólnika i Akademii Muzycznej. Z okien Akademii słychać dźwięki muzyki; mimo różnych instrumentów i zupełnie różnych utworów, czasem melodia układa się w miłą dla ucha całość. Do słuchania zachęca sensownie zaprojektowany skwer.
W tle, na Kopernika, widać apartamentowiec, który stoi na miejscu dawnego kina Skarpa.
Obok widać salę kinową (dziś chyba nieużywaną), która kiedyś służyła Towarzystwu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Piotrek chodził tam z klasą na obowiązkowe projekcje, ale jak mówi, czasem zdarzało się tam zobaczyć perły, na przykład w postaci filmów Bondarczuka.
Obok Muzeum Chopina przejeżdżamy kładką nad Tamką. Trochę pniemy się w górę ulicy i Konopczyńskiego dojeżdżamy do Bartoszewicza.
Przy tej ulicy stoi potężny budynek, który jest fragmentem realizacji planów prezydenta Starzyńskiego. Starzyński, jeden z niewielu nowożytnych włodarzy Warszawy mający całościową wizję rozwoju miasta, planował by zagospodarować skarpę wiślaną w spójny sposób. Dzisiaj skarpa zabudowywana jest jak popadnie. Z Bartoszewicza otwiera się widok na praską część miasta.
Dojeżdżamy do Sewerynów, gdzie mieści się hostel Helvetia biorący nazwę od budynku, w którym przed wojną miał powstać hotel o tej samej nazwie.
Przecinamy Oboźną i jedziemy wzdłuż murów Uniwersytetu Warszawskiego. Karową w dół, do drogi rowerowej i wzdłuż Furmańskiej dojeżdżamy na Mariensztat. Wspinamy się w stronę tunelu Trasy W-Z (lekce sobie ważąc quasi znaki zakazu jazdy na rowerze), a potem przez tunel i kontrpasem na Kapucyńskiej, dostajemy się na Miodową.
U Bliklego zatrzymujemy się na kawę i pyszne ciacha. To jedyna kawiarnia w okolicy otwarta o tak wczesnej porze.
W bramie napotykamy ciekawe ogłoszenie spółdzielni mieszkaniowej; ciekawe czy nadal obowiązujące?
Przeciskamy się Kapitulną, na której kręcą serial Czas Honoru, Podwalem, Długą i Freta jedziemy na Nowe Miasto.
Zakroczymską i przez Park Traugutta dojeżdżamy do Międzyparkowej. Zaraz za torami tramwajowymi, w pobliżu schroniska młodzieżowego, są niemal zabytkowe kołowrotki spowalniające ruch.
Dalej tunelem pod Słomińskiego i Krajewskiego dostajemy się na tyły Cytadeli. Teren wokół jest trochę tajemniczym parkiem, nam przypominającym wyprawy z dzieciństwa w nieznane tereny Warszawy.
Wzdłuż muru Cytadeli dojeżdżamy do Kaniowskiej i trochę się kręcimy po uliczkach Starego Żoliborza. Czarnieckiego przecinamy Krasińskiego i Promyka dojeżdżamy do Gwiaździstej. Na Kępie Potockiej odbywa się maraton sztafet, tłumy ludzi biegają wkoło kanałku.
Gwiaździstą dojeżdżamy do Dewajtis i w górę na teren Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego. Potem do Marymonckiej i na wysokości szpitala Bielańskiego podziwiamy rząd całkiem nowych stojaków rowerowych.
Kolektorską, kładką nad Trasą Toruńską, przez Park Kaskada dojeżdżamy do Słowackiego i Placu Wilsona. Potem już Mickiewicza i Międzyparkową do Mostu Gdańskiego i do domu.