A w Cegłowie dożynki
Długość trasy: 67 kilometrów.
Świętujemy zakończenie plonów w podwarszawskiej gminie i składamy pokłon matce wszystkich polskich sosen.
Piotrek będąc w starostwie w Mińsku Mazowieckim dostał plakat zapraszający na powiatowe dożynki do Cegłowa. Uznaliśmy to za znak i jedziemy. Ruszamy skoro świt, bo obaj mamy domowe plany na wczesne popołudnie.
Grochów całkiem wyludniony. Jedziemy jak paniska środkiem Grochowskiej i na wysokości Marsa skręcamy w stronę torów linii Otwockiej. Korkową przejeżdżamy przez tory. Horyzont i ulica czerwienią się od wstającego słoneczka.
Jedziemy Korkową w stronę Wesołej. Dla Piotrka to trochę sentymentalna podróż, bo dzieciństwo spędził na Marysinie Wawerskim. Przy Kościuszkowców mijamy kościół pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Korony Polskiej, z którego wieży Hitler oglądał postępy w zdobywaniu Warszawy.
Korkową mijamy cmentarz i wjeżdżamy na teren Zielonej. Dalej Wspólną, Niemcewicza i znowu Wspólną wjeżdżamy do Sulejówka. Piaskową, Sobieskiego i Przejazd dojeżdżamy do stacji. Sulejówek kojarzył się nam do tej pory z domkami jednorodzinnymi, a spotykamy brzydkie blokasy.
Głowackiego, Armii Krajowej i Bema zwiedzamy tę część Sulejówka. Okolica rewanżuje się widokami i robi się bardziej podmiejsko.
Nałkowskiej i Konopnickiej dojeżdżamy do torów. Pogoda się psuje i zaczyna kropić.
Wzdłuż torów osiągamy Halinów.
A potem, przez bajkowo brzmiące miejscowości Cisie i Wielgolas Brzeziński, docieramy do Dębe Wielkie. Przy torach stoi duży budynek stacji pamiętający czasy Drogi Żelaznej Warszawsko-Terespolskiej. Budynek na parterze miał poczekalnię, a na piętrze pewnie mieszkanie zawiadowcy. Na drzwiach wisi kartka, że otwierają o siódmej rano. Nam jednak nie udaje się wejść do środka.
Bema, Armii Krajowej i Polną dojeżdżamy do Rudy i Bykowizny.
Przed Gamratką zatrzymujemy się nad Mienią, rzeczułką wijącą się w poprzek naszej trasy.
Potem przeskakujemy drogę numer 50 na Kołbiel i posuwamy się ulicami Osiedlową i Wiejską. Zaraz za Tomaszowem natykamy się na rezerwat najstarszej sosny w Polsce. Nie wiedzieliśmy, że poczciwe sosny mogą być tak duże i tak wiekowe. Drzewo ma - bagatela - ponad 360 lat.
Ulicą Szkolną dojeżdżamy do Huty Mińskiej, a Wczasową do Barcząca. Przejeżdżamy tory i wzdłuż nich, prościuteńko do samego Cegłowa.
W Cegłowie najpierw zwiedzamy otoczenie kościoła Mariawitów. Zupełnie nie spodziewaliśmy się spotkać w Cegłowie świątyni starokatolickiej.
Niedaleko jest kościół rzymsko-katolicki. Widać, że sporo osób przyjeżdża na mszę na rowerach.
W pobliżu kościoła widać obelisk upamiętniający odrodzenie Polski po I wojnie światowej.
Kręcimy się jeszcze trochę po Cegłowie, jednak nigdzie nie widać śladów dożynek. Czyżby odwołali imprezę ze względu na niepewną pogodę?
Na stacji zmodernizowanej za unijne pieniądze wsiadamy w szynobus do Warszawy. Jak przystało na taki środek lokomocji, w środku ścisk i nie ma gdzie postawić rowerów.
Ze Wschodniej wracamy do domu. A Piotrek w domu ogląda jeszcze raz plakat zapraszający na dożynki, a tam jak wół napisane, że dożynki odbędą się 2. września.
Post scriptum: Dożynki odbyły się 2. września. Imprezę prowadził Konjo.