W grudniowym, przedwigilijnym słońcu

Długość trasy: 72 kilometry.

Przez Sochaczew przejeżdżaliśmy już parę razy, jednak nigdy nie był on celem naszej podróży. Czas to zmienić. Dzisiaj „odhaczamy” Sochaczew na naszej liście.

Ruszamy na drugą stronę rzeki. Poranek ledwie się zaczyna, słoneczko powoli budzi się do życia. Powietrze rześkie, ze śladami nocnego przymrozka.

zdjęcie

Jedziemy przez Śródmieście Alejami Jerozolimskimi i skręcamy w Żelazną. Między dawną Ikeą a starą kamienicą majaczy Dworzec Centralny.

zdjęcie

A na rogu Żelaznej i Grzybowskiej widać lekko odrestaurowane resztki, chyba domu modlitwy, który jako jeden z niewielu ostał się na terenie Warszawy.

zdjęcie

Z Żelaznej skręcamy w Leszno, a potem w Górczewską i prujemy drogą dla rowerów. Za dwa dni wigilia, więc interes choinkowy kręci się pełną parą. Niezwykle urokliwe dmuchane bałwany zapraszają do zakupów.

zdjęcie zdjęcie

Kilka chwil potem mijamy skrzyżowanie z Lazurową, obwodnicę S8 i jesteśmy już poza Warszawą.

zdjęcie

Jedziemy drogą wojewódzką 580. Świeci piękne słońce, ale od opuszczenia Warszawy robi się coraz chłodniej. Oddech Puszczy Kampinoskiej robi swoje.

zdjęcie

Gdzieś w okolicach Borzęcina orientujemy się, że nagłe zwolnienie prędkości mijających nas samochodów nie jest związane z szalonym wzrostem kultury drogowej, ale jedynie z warstewką lodu na jezdni. Niemal zaraz potem Piotrek wywraca się przy próbie skręcenia do sklepu. Od tej pory staramy się wybierać chodniki wzdłuż drogi – są jednak mniej śliskie. Tym bardziej dziwi nas widok „szosowca”, który nic sobie nie robi z warunków i mocno rozpędza rower – szacunek miesza się w nas z niedowierzaniem.

zdjęcie

Mijamy Łazy i Leszno, coraz bliżej do Sochaczewa.

zdjęcie

Jednak po drodze mamy jeszcze Żelazową Wolę i moderne muzeum Fryderyka Chopina. Nowa aranżacja nie wszystkim przypada do gustu, nam bryła muzeum spodobała się.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Wjeżdżamy do Sochaczewa od strony Chodakowa. Przy dojeździe do torów kolejki wąskotorowej Marcin przypomina sobie, jak podczas wycieczki wokół Sochaczewa, na tych właśnie torach wywrócił się szpetnie. Ledwie kończy to mówić, gdy szyna podstępnie chwyta koło i Marcin leży ponownie. Obiecuje sobie, że następnym razem przeprowadzi rower przez feralne tory.

Znowu nie mamy czasu pozwiedzać, bo za chwilę mamy pociąg do Warszawy. Dojeżdżamy do stacji kolejowej, której budynek jest gęsto porośnięty winoroślą.

zdjęcie zdjęcie

Po czterdziestu minutach jazdy jesteśmy na Centralnym i przez Most Poniatowskiego wracamy do domu.


Sochaczew S8 Lazurowa Kampinos Chopin Łazy Żelazowa Wola