Nienatarczywy Tarczyn

Długość trasy: 63 kilometry.

O powtórnym odwiedzeniu Tarczyna rozmawiamy już jakiś czas. Marcin obiecywał: zaplanuję jakąś trasę i pojedziemy. Dzisiaj wreszcie jedziemy.

Początek trasy w zagłębiu gastronomicznym na Bakalarskiej; Marcin regularnie się tu zaopatruje w wegańską żywność.

zdjęcie zdjęcie

Przeskakujemy przez Łopuszańską i jedziemy w stronę Janek. Marcin często jeździ do Ikei, więc trasę ma obcykaną. Orzechową, Muszkieterów i Działkową dojeżdżamy do Szyszkowej. Ta ostatnia po remoncie ma kawałek przyjemnej drogi dla rowerów.

zdjęcie zdjęcie

Opłotkami Opaczy przecinamy Południową Obwodnicę Warszawy i jesteśmy w Raszynie. Tam przekraczamy Aleję Krakowską.

zdjęcie

Wjeżdżamy w Hrabską i meandrujemy między Stawami Raszyńskimi.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Boski jest ten rezerwat, tak blisko Warszawy i pełen ptaków. Pamiętamy nasze zdziwienie, jak okazało się, że Raszyn to nie te chałupki wzdłuż wylotówki na Katowice, ale kawał barwnej miejscowości z ciekawą historią.

Mijamy Falenty i ulicą Falencką zmierzamy do Janczewic. Jedziemy naszym ulubionym rodzajem infrastruktury, czyli asfaltem w lesie.

zdjęcie

Mijamy Lesznowolę Stefanowo i miejscowość o wdzięcznej nazwie Warszawianka.

zdjęcie

Jedzie się nam dobrze, gadamy i chyba mało się rozglądamy, bo mijane Szczaki, Wola Mrokowska, Garbatka jakoś nie zapadają nam w pamięci.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Zaczyna się szuterek, który domaga się większej uwagi. Jak wiadomo, nasze wycieczki zwykle mają jakiś elemencik terenowy. Może ten szuter będzie dzisiaj robił za off-road?

zdjęcie

Kamienista droga kończy się szybko i pojawia się Wola Przypkowska, czyli zaraz już Tarczyn. Widać to także po wielorodzinnej zabudowie łanowej, która popularna jest w okolicach Warszawy.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Pojawia się też miejska infrastruktura rowerowa, znak, że dotarliśmy do Tarczyna.

zdjęcie

Pełną pewność mamy, widząc tarczyńską wieżę ciśnień. Jak dla nas, ta wieża jest bardziej charakterystycznym symbolem Tarczyna niż jabłko na rynku czy oficjalny herb miasta. Ciekawe czy ktoś produkuje jakieś gadżety z wieżą: magnesy, pocztówki, breloczki?

zdjęcie zdjęcie

Na rynku jabłuszko nadal jest obmywane przez wodę, tak jak zapamiętaliśmy z poprzedniej wizyty.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Kręcimy się trochę po miasteczku. Chyba od lat niewiele się tu zmienia w zabudowie. Ale to chyba dobrze. Miasteczko wygląda, jakby czas się zatrzymał, i to też być może dobrze.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Wpadamy na małą kawkę i ruszamy w stronę Piaseczna, chcemy wracać pociągiem do Warszawy.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Wracamy przez Rudę, Złotokłos i Głosków. Na przedmieściach Piaseczna dojeżdżamy do kolejki wąskotorowej. Kiedyś kolejka kursowała między Warszawą a Piasecznem. Teraz jest sezonową atrakcją turystyczną. Teoretycznie moglibyśmy wskoczyć do kolejki w Tarczynie i podjechać do Piaseczna. Tylko czy można przewozić rowery?

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Dojeżdżamy do szerokich torów. Ładny jest ten piaseczyński dworzec. Powstał w latach trzydziestych XX wieku. Ma modernistyczną bryłę i odwołuje się do motywów morskich.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

„Prostopadłe do peronu skrzydło, półkoliście zamknięte i częściowo nadwieszone nad skarpą sprawia wrażenie nadbudówki statku. Wnętrza zostały zaprojektowane logicznie zgodnie z zasadami funkcjonalizmu. Po wejściu na dworzec przez podcień wycięty w narożniku górującej ponad całością piętrowej sześciennej – kostki wchodziło się (i nadal wchodzi) do obszernej sali mieszczącej kasy i poczekalnię. Znajduje się ona w niskim, parterowym skrzydle budynku, dobrze oświetlonym rzędem poziomych okien” (źródło).

zdjęcie

W Warszawie wysiadamy każdy na swojej stacji: Marcin na Rakowcu, Piotrek na Wschodniej.


Tarczyn Bakalarska Stawy Raszyńskie Raszyn Falenty Warszawianka zabudowa łanowa Piaseczno