Nepomuki
Długość trasy: 52 kilometry.
„Chociaż jego kult rozprzestrzenił się na cały katolicki świat, niektórzy wciąż twierdzą, że św. Jan Nepomucen był postacią fikcyjną, wymyśloną przez Jezuitów, aby odwrócić uwagę społeczeństwa od ówczesnego czeskiego reformatora, Jana Husa.” (źródło)
Różnych mieliśmy patronów wycieczek. Dzisiaj jest nim św. Jan Nepomucen. Figurki z jego podobizną rozmieszczone są w całej Europie; w Polsce jest takich rzeźb ponad 2000. Podobno zginął z powodu zachowania tajemnicy spowiedzi, w innej wersji z powodu nieposłuszeństwa wobec króla Czech. Najsławniejsza figura Jana Nepomucena znajduje się na moście Karola w Pradze, z tego mostu zwłoki kapłana miały zostać zrzucone do rzeki. Święty jest patronem między innymi: jezuitów, spowiedników, tonących, mostów. Według ludowej tradycji był świętym, który chronił pola i zasiewy przed powodzią i suszą.
W Warszawie kojarzymy chyba trzy figury świętego, ale istnieje strona www poświęcona warszawskim nepomukom, jest tam znacznie więcej lokalizacji; to zresztą fragment większej całości – całego portalu poświęconego nepomukom. Jedna z zakładek na stronie nosi tytuł "znajdź sobie nepomuka".
My zaczynamy z Placu Trzech Krzyży, tu stoi nasz pierwszy dzisiaj nepomuk.
Plac cały rozkopany, widać stare tory tramwajowe i bruk. Tramwaj jeździł tędy jeszcze w 1960 roku. Na przebudowie placu zyskają przede wszystkim piesi i rowerzyści. Połączona zostanie infrastruktura od Al. Ujazdowskich do Nowego Światu. Pojawi się sygnalizacja świetlna, a przejście dla pieszych zyska azyle.
Jedziemy Ujazdowskimi do Belwederskiej i w dół do Sobieskiego. Skręcamy w Sikorskiego i dalej popylamy Doliną Służewiecką. Przy skrzyżowaniu z Nowoursynowską jest nasz kolejny przystanek. To kopia rzeźby (oryginał stoi w klasztorze Dominikanów) ufundowanej w 1863 roku. Jan Nepomucen przedstawiony został z brodą i wąsami, a na sutannie na nałożoną komżę (symbol kapłaństwa), wykończoną koronką. Trzyma w dłoniach krzyż i palmę, będącą symbolem męczeńskiej śmierci. Zwykle jeszcze ma pięć gwiazd symbolizujących pięć cnót męczeńskich – ten ursynowski gdzieś gwiazdy zapodział.
Zastanawiamy się skąd ta popularność Nepomucena. Czy jest jeszcze w Europie jakiś święty, który ma tyle przedstawień? Pogoda parszywieje, zaczyna padać. Ubieramy się w nieprzemakalne. Za chwilę przestaje padać, rozbieramy się – jest nam za ciepło. Za chwilę znowu pada. I tak jeszcze kilka razy podczas wycieczki. Zawsze mamy ten sam dylemat: być mokrym z wierzchu czy od spodu?
Dojeżdżamy do Puławskiej i skręcamy w stronę Jeziorek na wysokości Karczunkowskiej.
Dalej jedziemy wzdłuż S7, potem ją przeskakujemy i zmierzamy w stronę Lesznowoli. Tutaj, przy ulicy Szkolnej jest następny nepomuk. Ten ma, jak należy, gwiazdki. Jednak palmę opiera na prawej ręce, a ten ursynowski na lewej; ciekawe od czego to zależy? Nic chyba nie wiadomo na temat tego, którą rękę wiodąca miał święty.
Słoneczną dojeżdżamy do Magdalenki, skręcamy w Graniczną już w Sękocinie. Jeszcze dwa zakręty i w Łazach przekraczamy Aleję Krakowską.
Brzozową jedziemy w stronę Nadarzyna. Ależ te ulice są długie: Słoneczna miała ponad trzy kilometry, Brzozowa ponad cztery. A w Nadarzynie, obok kościoła stoi nasz kolejny cel podróży. Ten też nie ma gwiazdek. Palmę z krzyżem na prawą rączkę. Bródka skromna i absolutny brak wąsów.
Z Nadarzyna ruszamy Mszczonowską, a potem Grodziską dojeżdżamy do Starej Wsi.
Skrajem Rezerwatu Zaborów jedziemy w stronę Żółwina. Piotrkowi trochę już się przejadły nepomuki i nie chce szukać kolejnego – z mapy wynika, że powinien być gdzieś w okolicach Błonia. Skręcamy zatem w stronę Podkowy Leśnej i wsiadamy w WuKaDkę do Warszawy.