Picasso, Tarchomin, Trasa Świętokrzyska
Długość trasy: 45 kilometrów.
Jaką tu znaleźć syntezę dla Picassa, Trasy Świętokrzyskiej i Tarchomina? Te trzy różne światy łączy burzenie, budowanie i tworzenie. I na pewno zmiana.
Na Pragie, jadziem na Pragie. Ale najpierw w okolice Mińskiej, bo znowu coś tu powstało, znowu jest inaczej. Soho Factory odmienia okolicę. Tym razem to Drukarnia - „przestrzeń łącząca dwa koncepty”. Nie wiemy jak karmią, ale jeszcze kiedyś to sprawdzimy.
Przez tunel pod Dworcem Wschodnim przedostajemy się z Pragi Południe na Pragę Północ. Ciekawa jest ta śluza między dzielnicami. W zasadzie niewiele się zmienia w wyglądzie i zapachu, a jednak jakoś czuć zmianę. I zaraz też widać jak wiele się zmieniło, bo przed nami otwiera się nowa, wielka droga.
Jeszcze niedawno ta okolica wyglądała inaczej. Często w trakcie naszych wycieczek możemy tak powiedzieć. Tempo zmian w Warszawie jest błyskawiczne. Kiedyś tramwaj jechał Kijowską i znikał w trawie – dosłownie. Skręcał w stronę zajezdni na Kawęczyńskiej, a Kijowska kończyła się ogródkami działkowymi. Teraz działek już nie ma - powstaje tu Trasa Świętokrzyska. Znowu oglądamy przedziwne zetknięcie światów, zaplecze, jakby kulisy zmieniającego się miasta.
Sąsiadują ze sobą rzeczywistości różne i czasoprzestrzenie. Przedwojenna uliczka prowadząca wzdłuż nasypu. Powojenne działki, a w zasadzie wspomnienie po nich. I drogowy beton z dwudziestego pierwszego wieku.
Wrażenie pomieszania czasu i przestrzeni narasta. Bo obok jest przecież działająca linia kolejowa. Przejeżdżające pociągi można niemal dotknąć – tu wszystko jest na wyciągniecie ręki.
Przy ulicy Objazdowej cofamy się jeszcze głębiej w historię. Po jednej stronie ulicy dogorywają resztki Belgijskiej Fabryki Drutu, po drugiej niszczeją zabudowania należące do Towarzystwa Aukcyjnego „Warszawski Młyn Parowy”. „Drucianka” powstała w 1899 roku i była głównym producentem gwoździ, łańcuchów, siatki metalowej i drutu kolczastego na terenie ówczesnego Królestwa Polskiego. Tablica poświęcona działaczowi robotniczemu Karolowi Wójcikowi– członkowi Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy i Komunistycznej Partii Polski wisi jeszcze na ścianie zakładu. Na początku dwudziestego wieku Wójcik przebywał na Syberii gdzie został zesłany przez władze carskie. W 1940 roku został aresztowany przez gestapo i zginął w obozie koncentracyjnym Auschwitz. To jednak nie wystarczyło by czcić jego pamięć – w 1991 roku ulicę jego imienia przemianowano na ks. Ignacego Kłopotowskiego.
Po drugiej stronie Objazdowej, na „Druciankę” spoglądają ruiny Młyna Parowego Michla – jednego z najwyższych przemysłowych budynków Pragi przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Młyn zaopatrywał w parę spichlerz stojący w bezpośrednim sąsiedztwie. Unikatowy w skali Warszawy zespół budynków został wpisany do rejestru zabytków dzięki mieszkańcom Michałowa i Szmulek. I dzięki nim przetrwał budowę Trasy Świętokrzyskiej.
Jednak mieszkańcom, mimo ich protestów, nie udało się ochronić pobliskiego skweru leżącego między Kawęczyńską a nasypem kolejowym. Spora część jedynej w okolicy zieleni poległa pod naporem betonu. Piotrek ma mieszane uczucia, bo skwer ważna rzecz, ale przelot w stronę Targówka i udrożnienie ruchu też jest istotne.
Kawęczyńską, Ząbkowską i Markowską jedziemy do Białostockiej. Przecinamy Radzymińską i Szwedzką jedziemy do Ronda Żaba. Przy Szwedzkiej, obok dawnych zakładów Polleny, powstaje stacja Metra. Ciekawe jak ten fakt wpłynie na rozwój okolicy? Wzdłuż kirkutu i cmentarza katolickiego jedziemy Odrowąża i potem Wysockiego.
Wiaduktem Trasy Toruńskiej zjeżdżamy na Modlińską, potem Dorodną i Myśliborską znosi nas na ulicę Delfina. Ulica ślepo kończy się na ogródkach działkowych. Warto było się tu zapędzić, bo jak to w Warszawie, rzeczywistość jest nieoczywista i zaskakująca. Bo co jest na działkach? Owca i instytut zajmujący się budownictwem.
Zabłocką dojeżdżamy do drogi, która w jedną stronę prowadzi na Tarchomin, a w drugą do Kładki Żerańskiej. Drogą, prowadzącą obok składowiska odpadów paleniskowych, mijamy Most Północny, kawałek jedziemy wałem nad Wisłą i wjeżdżamy do Parku Picassa.
Nie wiemy czemu park otrzymał patrona w postaci znanego artysty i co było pierwsze: nazwa biegnącej obok ulicy czy nazwa parku. Tak czy siak, ten zielony teren dostarcza sporo informacji na temat twórczości genialnego Hiszpana i pomaga „tworzyć jak Picasso”.
Jedziemy Świderską w stronę Mehoffera. Na chwilę zatrzymujemy się przy Seminarium Duchownym. Piotrek pamięta jak było tu pusto bez bloków – tylko las i seminarium. Jak pusto musiało tu być, świadczy dawna nazwa pętli autobusu 178: Tarchomin-Wieś.
Mehoffera przecinamy Światowida, a potem Modlińską. Oglądamy Mehoffera zmieniającą się z podmiejskiej, w blokowiskową, a potem leśną. Marcin mówi, że najbardziej lubi jeździć asfaltowymi drogami pośród lasów. No to właśnie teraz mamy taką drogę.
Dojeżdżamy do linii kolejowej relacji Warszawa-Legionowo. W Choszczówce, a w zasadzie w Łapigroszu przeskakujemy na drugą stronę torów i kierujemy się w stronę Białołęki. Mijamy Płudy, Dąbrówkę Grzybowską i przejeżdżamy nad Kanałem Żerańskim. Potem chwila wzdłuż Marywilskiej i jesteśmy na Żeraniu.
Skok przez Bródno, Rondo Żaba i do domu.