Czytanie ze zrozumieniem
Długość trasy: 34 kilometry.
Piotrek przeczytał, że można już oglądać nowy park nad Kanałem Żerańskim. Jedziemy popatrzeć, a przy okazji może jeszcze rzucić okiem na coś innego.
Startujemy spod cerkwi na Pradze. Ruszamy w stronę Parku Praskiego. Po drodze mijamy wspomnienie po miśkach. Naprzeciw szpitala praskiego od lat 50. XX. wieku. był wybieg dla niedźwiedzi. Obaj pamiętamy zszarzałe misie siedzące na widoku. Tłum ludzi przychodził pogapić się na zwierzaki wdychające spaliny. Miśki opuściły wybieg ledwie 5 lat temu. Po śmierci jednej z niedźwiedzic zbadano jej płuca i okazało się, że jednak spaliny nie szkodziły futrzakom tak bardzo.
Teraz jest tu wybieg dla plastikowych sukulentów.

Przy wejściu do ZOO siedzi niedźwiedź, ale jakiś sztuczny.

Mijamy park i jedziemy w dół rzeki, ścieżką nad Wisłą.
Muzeum Historii Polski po na drugim brzegu wygląda całkiem fajnie.
Mijamy Elektrociepłownię Żerań i kładką przeskakujemy nad Portem Zerańskim.
Po drugiej stronie Modlińskiej jest cel dzisiejszej podróży. Coś jest, ale ewidentnie nie jest skończone. Piotrek przeczytał, ale nie do końca. Owszem – park linowy, pomosty nad kanałem, drogi dla rowerów, ścieżki spacerowe i ogólny wypas – będą. Na razie nie są albo są tylko w części.
No cóż, jedziemy do Płochocińskiej. A tam, na tyłach ulicy, resztki przedwojennej biedy.
I malownicze widoki infrastruktury.
Po minięciu kanału chwilę jedziemy wzdłuż jego biegu i skręcamy w Annopol.
Nie możemy sobie odmówić odwiedzenia najnowocześniejszej w Warszawie (a może i w Polsce) zajezdni tramwajowej. Zajezdnia jest przy ulicy Warszawskich Tramwajarzy, szkoda, że zapomniano o tramwajarkach.
Drogę zagradza szlaban. Podjeżdżamy. Z budki niespiesznie wychodzi dwóch ochroniarzy.
Jeden z panów mówi, że zajezdnia to nie miejsce publiczne i nie możemy robić zdjęć.
Już po powrocie napisaliśmy do rzecznika prasowego Tramwajów Warszawskich. Witold Urbanowicz odpisał: „Istotnie – zajezdnia nie jest terenem publicznie dostępnym. Nie ma natomiast zakazu robienia zdjęć z obszarów publicznie dostępnych (otwartych), poza terenem zajezdni”. A poza tym zaprosił nas na dzień otwarty w zajezdni w maju, wtedy można będzie obejrzeć zajezdnię wewnątrz; może wpadniemy.
Wzdłuż Trasy Toruńskiej jedziemy w stronę Marek.


Prawie za każdym razem przekonujemy się, że nie ma nic przesadzonego w nazwie naszego bloga. Nieoczywistość napotkanych artefaktów wciąż nas zaskakuje.


Znosi nas w stronę Drewnicy.



Zaskoczeń ciąg dalszy. W tej części Ząbek napotkać można dzikie zwierzęta, czegoś dziwnie spokojnie pasące się na skwerze.




Jedziemy do stacji w Ząbkach, a potem w stronę Targówka. Remiza Ochotniczej Straży Pożarnej pamięta chyba czasy, gdy Ząbki były małym, podwarszawskim miasteczkiem, a może jeszcze wioską.



Warszawską i Janowiecką jedziemy w stronę Elsnerowa


Potem Swojską i Ziemowita do Solidarności.


Radzymińską i Białostocką docieramy do placu Wileńskiego. Zamykamy kółeczko i mówimy sobie cześć.