Kopulaki, spotterzy, świnia i pies

Długość trasy: 35 kilometrów.

Marcin napisał, że celem podróży będą kopulaki. Piotrkowi skojarzyło się to biologicznie. Jednak okazało się, że wycieczka nie ma związku z wymianą płynów. Ale od myślenia o kopulakach już się nie uwolniliśmy.

Ruszamy z placu Na Rozdrożu. Wciąż trwają tu prace budowlane, ale od strony Wisły dojazdy rowerowe są otwarte. Trochę pod górkę (od placu z górki), nawierzchnia nowa – już pofalowana, jednak to wielka wygoda tak jechać Trasą Łazienkowską – kiedyś całkowicie wrogą rowerowym przejazdom i pieszym wycieczkom.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Jedziemy w stronę Włoch. Miły przejazd przez Pole Mokotowskie. Bardzo wyładniało tutaj. Infrastruktura parkowa zachęca do relaksu i wciąż widać efekt nowości.

zdjęcie zdjęcie

Przeskakujemy Żwirkami i skręcamy w 1. Sierpnia. Tu, na Ustrzyckiej, czekają kopulaki.

zdjęcie zdjęcie

Zapomniany, nieco szalony projekt architektoniczny. To domy powstałe w latach sześćdziesiątych XX wieku. Miało być ich 70, powstało 10. Budowane były z powtarzalnych, betonowych form o średnicy 3,3 m. Andrzej Iwanicki przygotował całościowy projekt. Rury i wszystkie instalacje wyginane były w kształt ścian. Zaprojektowano również meble, które wpasowywały się w zakrzywione powierzchnie. Wejścia ozdobione były mozaikami. PRL przysłużył się architektonicznej inwencji. Okrągły kształt był próbą obejścia obowiązujących w tamtych czasach normatyw. W PRL powierzchnia domu prywatnego nie mogła przekraczać 110 m2, a kopulaki mają 127 m2. Mieszkania uznawano za niepełnowartościowe, bo nie na całej powierzchni miały wymaganą wysokość 2,2 m. Dzięki temu można było zbudować większy dom.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Ulicą 1. Sierpnia przeskakujemy Aleję Krakowską i wjeżdżamy w Bakalarską. Tu otwiera się przed nami dalekowschodni świat handlu, jedzenia, usług. Marcin często zaopatruje się w produkty w okolicznych sklepach.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Borsuczą jedziemy do Instalatorów. Potem Równoległą do Krakowiaków.

zdjęcie zdjęcie

Przy Krakowiaków jest kawał biznesowej architektury. Kiedyś stało to w szczerym polu, teraz wokół powstaje mnóstwo osiedli. Niedługo ten biznesowy kawałek też będzie stał pośrodku osiedla.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Niedaleko stąd jest Fort Okęcie, jego na szczęście nikt nie zabuduje (chyba). Rosjanie, karząc Polaków za Powstanie Listopadowe, zbudowali w Warszawie Cytadelę i system fortyfikacji. Na mapach widać charakterystyczny kształt odwróconej misy. Do dzisiaj sporo fortów przetrwało. Kiedyś narzędzie ucisku, dzisiaj magiczne miejsca, na które na ogół nie ma pomysłu. Widok z korony fortu jest wspaniały.

zdjęcie zdjęcie

Wewnątrz jakiś smutny bajzel.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Obok fortu oglądamy smutną pamiątkę katastrofy lotniczej z 1980 roku. Gdy byliśmy tu 12 lat temu, tak okazałego pomnika tu nie było.

zdjęcie zdjęcie

Wersja muralu z tyłu pomnika robi na nas większe wrażenie niż front.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Znowu przeskakujemy Aleją Krakowską i kierujemy się w stronę pasa startowego na Okęciu.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Wokół lotniska jest kilka wzniesień, z których ludzie obserwują samoloty. W Katowicach jest nawet stowarzyszenie, publikuje zdjęcia maszyn latających. Lotnisko Chopina w 2015 roku umieściło w ogrodzeniu specjalne otwory do fotografowania samolotów. Marcin nie odmówił sobie przyjemności popstrykania. Ma potencjał na spottersa?

zdjęcie zdjęcie zdjęcie zdjęcie zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Ruszamy z jednej górki w stronę drugiej. Po drodze zaliczamy cmentarzysko lotniczych wraków.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Na następnej górce też stoi kilka osób, mimo że żar leje się z nieba.

zdjęcie zdjęcie

Z lotniska jest rzut beretem do Schroniska na Paluchu. Placówka ma zacnego patrona, Jana Lityńskiego, który utonął, ratując swojego psa, jednego z kilku adoptowanych ze schroniska. Pod psiakiem załamał się lód na Narwi, więc jego człowieczy przyjaciel rzucił się na pomoc, a za nim jego żona. W efekcie pan Jan stracił życie, żona i pies przeżyli.

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

W okolicy schroniska widać sporo wolontariuszek i wolontariuszy wyprowadzających psy. Pieski się cieszą, mogąc pohasać na zewnątrz.

Powoli wracamy w stronę Ochoty. A po drodze jeszcze jedna zwierzęca osobistość. Po podwórku swobodnie przechadza się czarna świnia. W necie znaleźliśmy, że to świnia iberyjska, popularna w Portugalii. Nie wiemy, skąd pochodzi, ale chodzi sobie po podwórku, jakby była u siebie. Może jest?

zdjęcie zdjęcie zdjęcie

Jedziemy Żwirkami, po zachodniej stronie. Jest tu elegancka, mało uczęszczana droga dla rowerów (od Hynka do 1. Sierpnia). Dużo wygodniejsza niż żwirowa (zwana kuwetą) po drugiej stronie ulicy.

zdjęcie zdjęcie

Na wysokości Banacha mówimy sobie "Cześć, do następnego razu".


Trasa Łazienkowska Pole Mokotowskie Bakalarska Fort Okęcie Lipowczan Lotnisko Chopina Schronisko na Paluchu świnia iberyjska kuweta